Piotr Strzembosz Piotr Strzembosz
554
BLOG

Bicie w mordę, Trakt Królewski, policja i Prezydent RP

Piotr Strzembosz Piotr Strzembosz Polityka Obserwuj notkę 136

W dniu wczorajszym przeżyłem swoiste deja vu. W okolicznościach częściowo zbliżonych do zdarzenia z przed prawie 10 lat dostałem w mordę. Te zbieżności, to nie tylko obita morda, ale też Trakt Królewski, komenda policji na Wilczej oraz Prezydent RP:

http://www.strzembosz.pl/artykul02.htm

 

Otóż w dniu wczorajszym ok. godz. 20.15 poszedłem z kolegą pod Pałac Prezydencki, by z bliska przyjrzeć się stojącemu tam krzyżowi oraz ludziom, którzy z różnych przyczyn i motywacji tam się znajdowali.

 

W pewnym momencie tuż obok mnie jakiś mężczyzna chciał zrobić telefonem komórkowym zdjęcie dwóm innym mężczyznom, ci jednak najwyraźniej sobie tego nie życzyli zasłaniając się parasolką. „Fotograf” nie dawał za wygraną i w agresywny sposób szarpał parasolkę jednego z mężczyzn. W spontanicznym odruchu położyłem rękę na ramieniu „fotografa”, by uświadomić mu, że zachowuje się niewłaściwie. W jednej chwili mężczyzna odwrócił się do mnie, wyrwał i połamał moją parasolkę i… uderzył mnie pięścią w twarz.

 

Gdybym był Gołotą, to pewnie leżałbym już w pobliskiej  kałuży. Utrzymałem się jednak na nogach i poprosiłem kumpla, by zrobił agresorowi zdjęcie swoją komórką. „Fotograf” słysząc te słowa szybkim krokiem oddalił się. Przez jakiś czas szliśmy za nim, ale zniknął nam z oczu. Dzwonienie na numer alarmowy 112 nie powiodło się, więc udaliśmy się na komisariat policji przy ulicy Wilczej.

 

Mimo sceptycznego podejścia funkcjonariusza w dyżurce postanowiłem formalnie złożyć zawiadomienie o zaistniałym zdarzeniu. Podczas tej czynności uświadomiłem sobie, że mój problem polega na tym, że agresor nie uszkodził mnie bardziej (ze skutkiem zwolnienia lekarskiego powyżej 7 dni), a zniszczona parasolka nie miała wartości większej niż 200 zł. W takich bowiem przypadkach oskarżenie nastąpiłoby z mocy prawa, a w moim przypadku muszę liczyć się z utratą 400 zł, by oskarżenie na mój wniosek znalazło się w sądzie.

 

Policjant rzetelnie zanotował moje doniesienie (wraz z wnioskiem o zabezpieczenie monitoringu z pobliskiej kamery) i odprowadził mnie na dyżurkę. Jakie było moje zaskoczenie, gdy obok mojego kolegi siedział jeden z agresywnie zaczepianych przez „fotografa” mężczyzn z informacją, że udało im się go znaleźć i został spisany przez patrol policji.

 

Tak więc sprawa trafi do sądu, jest nadzieja na stosowne ukaranie agresora oraz na odzyskanie 400 zł (z jego kieszeni), które niechybnie wydam, by sprawiedliwości stało się zadość.

Były radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmowych i kilkuset artykułów, miłośnik kina, teatru i ogrodów botanicznych. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka